Czym są twoje korporacje? – analiza krytyczna
Dzisiaj wyjątkowo pozwolę sobie na subiektywną opinię, ponieważ poruszę sprawę społeczno-gospodarczych skutków ekspansji korporacji transnarodowych w Polsce. Warto zaznaczyć, że poruszę tę kwestię w kontekście Polski (w myśl teorii historycznej, ekonomię zawsze należy kontrastować z danymi realiami, co w 100% popieram). Także oczywiście zapraszam do dyskusji.
RYS TEORETYCZNY
Wielkie korporacje transnarodowe, czyli firmy-giganty obejmujące swoim zasięgiem rynek globalny lub wielonarodowy charakteryzuje wysokie dostosowywanie się do rynku oraz wysoka koncentracja na ograniczaniu kosztów. Pomocna w tym aspekcie jest popularna tabelka z bodajże Griffina (Podstawy zarządzania):
Strategia transnarodowa charakteryzuje się globalnym zasięgiem, ale jednocześnie wciąż akcentowaniem kraju macierzystego, w naszej nomenklaturze jest to najczęściej USA. Warto na chwilę pochylić się nad dostosowaniami regionalnymi. Wynikają one z mocno dywizjonalnego charakteru struktury organizacji korporacji transnarodowych tj. dużej liczby luźno powiązanych jednostek krajowych, gdzie menadżerowie zarządzający daną komórką mają stosunkowo dużą władzę. W rzeczywistości, korporacjom transnarodowym dużo bliżej do modelu korporacji mechanicznej opracowanej przez Maxa Webera, który zakłada po pierwsze: sztywno określone i odgórne wytyczne dla każdej dywizji korporacji, a po drugie duży nacisk na procesy. Odgórne wytyczne kształtowane na rynku amerykańskim są potem przenoszone na rynek polski z różnym skutkiem. Pokazuje to chociażby reakcja polskich konsumentów na silnie polityczny CSR wielkich korporacji i w skutek tego nasilenie się ruchów antyglobalistycznych.
Z drugiej strony, czy kogokolwiek dziwi fakt, że Polak, który nigdy w życiu nie widział osoby o innym kolorze skóry niż biały nie będzie po pierwsze w stanie zrozumieć realnego wymiaru rasizmu w USA, a po drugie jakoś się z tym utożsamić? Zresztą, abstrahując od tego, co w ogóle polityka robi w biznesie? Cóż, odpowiedź jest banalnie prosta: 67% millenialsów uważa CSR (upraszczając PR) firmy za kluczowy wyznacznik przy zakupie danego produktu. Tak jak w latach 50 sprzedawał się seksizm, tak obecnie sprzedaje się poprawność polityczna, a za 20 lat będzie się sprzedawało cokolwiek innego. Czy korporacjom zależy na problemach społecznych? Oczywiście, że nie. Niemniej one się po prostu sprzedają.
PRZEMIANY SYSTEMOWE A KORPORACJE
Niedawno prawie umarłem ze śmiechu widząc post Młodej Lewicy odnośnie Pana Balcerowicza. Powodem mojego śmiechu był fakt, że pan Balcerowicz zupełnie przypadkiem stworzył w Polsce idealne warunki dla rozwoju w Polsce lewicy w ujęciu trzeciej drogi Clintona do której (jak mi się zdaje) bije obecna lewica. Jednym słowem założenie jest takie, że rynek musi współgrać z rządem, żeby wszystko świetnie działało. Jak się okazało, rynek tak świetnie współpracował z rządem, że po 30 latach od początku trzeciej drogi w USA mamy tam korpokrację, gdzie rząd swoimi podatkami obciąża wyłącznie przedsiębiorczą klasę średnią, a korporacje unikające opodatkowania poprzez kreatywną księgowość i Panamę rozrastają się wykupując coraz to nowe przedsiębiorstwa. Już nawet w Chinach rok temu jak Jack Ma chciał monopolizować na boku shadow banking, to rząd kazał mu to przemyśleć. Jack Ma wziął to chyba do siebie, bo wycofał się z tego pomysłu. A w USA FANG kupuje sobie cokolwiek, co tylko może się wydać wartościowe, a emerytowani CEO korporacji idą do FEDu, żeby tam luzować ilościowo, co tylko się da (kupować papiery wartościowe), czyli robić dokładnie to samo co robili w korporacjach.
Przejdźmy w końcu do Polski. Balcerowicz poprzez swój plan prywatyzacji osiągnął 3 ważne do uwzględnienia rzeczy:
- Ogromny wzrost jakości życia i PKB per capita (polska w latach 1990-2020 zanotowała jeden z największych wzrostów PKB per capita na świecie)
- Uniknął kryzysów walutowych lat 90 poprzez stopniowe i gradualistyczne podejście do uwalniania waluty (w tym samym czasie praktycznie wszystkie kraje rozwijające się przeżywały kryzysy: Azjatyckie Tygrysy, Rosja, Meksyk, Brazylia, Argentyna)
- Ściągnął zagraniczny kapitał do kraju, w którym nie było nic. Oczywiście, żeby to zrobić musiał mocno ograniczyć pensje w polskiej gospodarce (sławny podatek od podwyżek), ale na niskich kosztach pracy ugraliśmy najwięcej ze starego bloku wschodniego i warto to zaznaczyć.
W sumie, mógłbym na tym zakończyć swoje rozważania. Prywatyzacja w Polsce niewątpliwie zakończyła się sukcesem, co nie było normą w dawnym bloku wschodnim (patrz chociażby Rosja, czy Ukraina). Niemniej i tak warto wspomnieć o kosztach polityki Pana Balcerowicza:
- Zanik narodowej przedsiębiorczości, która pomimo faktu swojej ówczesnej nierentowności stanowiła pewne bezpieczeństwo strategiczne polski (mam tu na myśli narodową bankowość, czy branżę FMCG)
- Duży wzrost bierności zawodowej społeczeństwa w okresie 1990-1997
ROLA KORPORACJI W POLSKIEJ GOSPODARCE PO 1990 ROKU
Jak już wspomniałem wyżej, korporacje starają się zrobić na całym świecie to, co zrobiły w USA: wykorzystać nastawienie millenialsów (lewicowe, globalistyczne) do zdominowania i zologopolizowania rynku w aspekcie światowym. W Polsce korporacje oferują większe płace niż krajowa konkurencja. Koszta pracownika w Polsce są trzykrotnie mniejsze niż na zachodzie, więc przedsiębiorstwo może sobie pozwolić na stosunkowo wysokie pensje. Wysokie pensje mają funkcje motywujące (polecam zapoznać się z teorią płac motywujących), co jest skutkiem również optymalizacji podatkowej wielkich korporacji. Cóż, jasno możemy określić takie działanie jako nieuczciwą konkurencję.
Z drugiej strony cały sukces Polski na arenie międzynarodowej opierał się o stosunkowo wysokie pensje z krajów zagranicznych, które napędzały konsumpcję krajową i popyt wewnętrzny. Wielu analityków uważa jednak, że czasy zarabiania na niskich kosztach powoli dobiegają końca i polska gospodarka musi się wyrwać z tzw. „pułapki średniego wzrostu”. Pod tym pojęciem kryje się cały zbiór zagrożeń, które czekają na gospodarkę chcącą przejść z roli czyjegoś „chłopca na posyłki” (w naszym przypadku Niemiec) do roli samodzielnego, rozwiniętego gracza. Podstawowymi zagrożeniami są:
-Wzrost kosztów w wyniku ujemnego szoku popytowego,
-Zerwanie dochodowych połączeń z krajem-opiekunem, który zarabiał na niskich kosztach średnio rozwiniętego kraju,
-Możliwość wycofania kapitału zagranicznego w skutek wzrostu kosztów (zarówno chodzi tu o krach giełdowy jak i po prostu zamknięcie fili korporacji).
Doskonałym przykładem tego, jak mądrze poradzić sobie z pułapką średniego wzrostu są Chiny. Osobiście oparłbym sukces Chin na trzech filarach:
- Wygenerowanie ogromnego popytu wewnętrznego.
- Inwestycje w krajową infrastrukturę finansową i gospodarczą.
- Autonomia monetarna i fiskalna.
Jest to jednak historia na inny tekst. Chciałem po prostu pokazać, że da się wyjść z pułapki średniego wzrostu i pozbyć się korporacji zagranicznych zastępując je swoimi. Myślę, że wyczerpałem temat korporacji w Polsce. Oczywiście było w tym tekście mnóstwo dygresji, ale taka jest ekonomia: ciężko coś dobrze przedstawić bez dużego tła. Dajcie znać, czy tekst wam się podobał, no i oczywiście, zapraszam do dyskusji pod nim.
Pozdrawiam
Maciej Bylica