Przypomnienie
Życie to ciągła walka, toczona przez wszystkie organizmy o każdy oddech. To wojna, którą słabi przegrywają jako pierwsi. Jest tylko jeden sposób na przeżycie – dostosować się. Wiele osób z naszego, młodego, pokolenia zapomniało już, ile nasi przodkowie musieli doświadczyć cierpienia, a także ile nas samych go jeszcze czeka. Ignorujemy bądź nie rozumiemy przykładów wysiłku włożonego w zniesienie bólu zawartego w naszej kulturze. Przysłaniają nam je ocieplane domy, szybkie samochody i pełne lodówki.
Dlaczego tak się stało? Odpowiedź na pytanie wydaje się dosyć prosta. Większość osób z naszego pokolenia nie doświadczyła tego uczucia na własnej skórze. Od maleńkości traktuje się nas niczym delikatne i niewinne istotki. Rodzice tak bardzo chcieli uchronić swoje dzieci, że odebrali nam szanse na przejście najważniejszej lekcji życia, czyli dostąpienia trudów codzienności. Opłacają przeróżnych korepetytorów i zapisują nas na dodatkowe zajęcia, a jednocześnie odbierają nam możliwość nauki na własnych błędach i mierzenia się z problemami, jakie napotkamy. Zamiast przed nimi osłaniać, powinni sami nas w nie zanurzyć i powoli uczyć w nich pływać, gdyż w innym wypadku utoniemy, nagle wrzuceni w nie przez dorosłe życie.
Rezultat
Nie możemy na razie wyraźnie stwierdzić jak osoby, które przeżyły dzieciństwo zamknięte pod ochronnym kloszem, poradzą sobie w dorosłym życiu. Wystarczy jednak poczekać kilka lat, aż osiągniemy odpowiedni wiek i będziemy musieli stawić czoła światu. A może będziemy woleli dalej się kryć za plecami innych?
Aczkolwiek, pierwsze skutki możemy zaobserwować już teraz, choćby we wzroście problemów psychologicznych, a także prób samobójczych u dzieci. Możliwe, iż jedną z przyczyn obecnego stanu jest niegotowość do samodzielnego zmierzenia się cierpieniem, jakie stawia przed nami życie. Przyzwyczajeni do komfortowego życia, nie mogąc w pełni zaznać tego uczucia i się z nim zmierzyć, młodzi ludzie czują przed nim strach. Ponadto jest on spotęgowany przez nieznajomość tego stanu.
Prawie każdy z nas miał ogromne problemy z wejściem do świata dorosłych, który nie poklepuje nas po plecach w trudnych chwilach, tylko miażdży całym swoim ciężarem. W momencie, gdy sami nie będziemy w stanie otrzepać się i ruszyć dalej, nigdy nie nadążymy za jego bezkompromisowymi zasadami. Jeśli będziemy słabi, zginiemy. Jeśli będziemy sami, zginiemy. Jeśli będziemy bali się żyć, staniemy się martwi za życia.
Niebezbieczeństwo
Czymże jednak jest taka śmierć w obliczu wygody i braku przezwyciężenia własnych ograniczeń? Wielu, mając okazję życia w takim świecie, z chęcią oddałoby własną wolność, aby móc odpocząć od uciążliwego brzemienia. Powrócić do raju, z którego zostaliśmy wygnani. Taki człowiek, nigdy nie stanie naprzeciw żadnemu problemowi, a tym bardziej nie zacznie działać, lecz pozostawi to zmartwienie samemu sobie, mając nadzieje, że może samo się jakoś rozwiążę.
Niesie to za sobą niebezpieczeństwo bierności społeczeństwa wobec działań władzy, która swoje prawdziwe motywy ukryje pod powłoką przyjemności i szczęścia, jakie zagwarantuje obywatelom. Ludzie, bojąc się działania, nie podejmą żadnych kroków, aby temu zapobiec, mamiąc swoje poczucie sprawiedliwości korzyściami z życia w cieniu z dala od zagrożenia. Musimy mieć świadomość tego, że dzieci to także osoby, które w przyszłości poprowadzą nasze społeczeństwo ku dobrobytowi lub upadkowi. Od tego, w którą stronę pójdą, zależy to, czego się ich nauczy.