Kto nam wmówił, że “prezydentka” jest gorsza? – Rozmowa z Maciejem Makselonem

Czas czytania: 10 minuty O tym, że feminatywy to naturalne formy gramatyczne, jak również o tym, dlaczego spora część z nas uważa, że nimi nie są.
Czas czytania: 10 minuty

Feminatyw, feminatywum, feminativum, nazwa żeńska – żeńskie formy gramatyczne nazw zawodów i funkcji, z przyrostkami potocznie zwanymi „żeńskimi końcówkami”.1

Pilotka to czapka, drukarka to może być HP czy inny EPSON, a sędzina jest to żona sędziego. Wielokrotnie spotkałam się z podobnymi komentarzami, za sprawą czego bardzo długo feminatywy brzmiały dla mnie obco, wręcz orientalnie. W trosce o to, aby każdy miał okazję dowiedzieć się, że nie są one wymysłem współczesnych feministek, zaprosiłam do rozmowy redaktora, Macieja Makselona, który nie tak dawno wystąpił w TEDx Koszalin.

Fotograf: Patryk Bierski
Fotograf: Patryk Bierski

Maria Boyke: Widziałam, że już dużo zdążyłeś powiedzieć w różnych mediach, w różnych miejscach apropo swojego stanowiska w tym kontrowersyjnym temacie feminatywów, natomiast ja bym chciała jeszcze mocniej się wgłębić. Chciałabym zacząć od pytania dotyczącego tego, jak wpływać na obecne w ludziach przeświadczenie, że feminatywy to lewacki wymysł XXI wieku, czy widzisz jakąś przestrzeń do tego, żeby ludzi w tym zakresie edukować? W przestrzeni, która nie jest szkołą? Bo jak powszechnie wiadomo, za dużo się o tym nie mówi. A jednak dużo osób czerpie swoją wiedzę o świecie na podstawie tego, co słyszała w szkole. 

Maciej Makselon: Moim zdaniem najlepszym, co można zrobić, jest po prostu korzystanie z feminatywów, oswajanie z poprawnymi ich formami. Co w momencie, w którym ktoś nas wyśmiewa? To niestety zdarza się często, choć nie powinno. Wyśmiewanie, zarzuty o  niszczenie języka itd. Najlepiej unikać emocji. Ja wiem, że to nie jest proste, że kiedy ktoś odmawia nam prawa do korzystania języka według potrzeb, to te emocje mogą się pojawić. Potęgować może je to, że te zarzuty najczęściej kierowane są przez osoby, które nie mają kompetencji, by je formułować. . I i przede wszystkim zwykle przybierają agresywną formę. Na agresję trudno jest reagować bez emocji. Jednakowoż kiedy ktoś nas atakuje w ten sposób, zarzucając nam np. „lewackie wymysły feministyczne” , to można dość prosto skontrować. To znaczy na przykład zapytać kogoś, jak mu lub jej się podoba forma „prorokini”, najprawdopodobniej się nie podoba, bo to „feministyczny wymysł” . Warto wtedy zapytać, czy wszyscy polscy tłumacze, również księża, to byli lewacy i komuniści? 

Bo prorokinię znajdziemy przecież w Biblii. 

W ogóle całą masę feminatywów znajdziemy  w modlitwach i w tekstach sakralnych. Maryja jest pocieszycielką naszą, a nie pocieszycielem. Dlaczego tak jest? Otóż –  jak już wiemy –   feminatywy w Polsce rugował socjalizm, a jednym z punktów oporu wobec socjalizmu był Kościół, który również pod kątem językowym opierał się wpływowi komunistycznej nowomowy. Dlatego w tekstach religijnych większość z nich przetrwała. 

 Wracając do samego wyśmiewania tych form,to można też empatycznie zapytać „czy to, że ja używam takiego terminu sprawia, że ty jesteś zmuszony(-a) do jego używania? Jeżeli nie chcesz, bym ja ci coś narzucał,, dlaczego sam(a) chcesz mnie przymuszać do tego, żebym używał takiej formy jak Ty chcesz”

Z moich doświadczeń wynika, że najlepiej działają merytoryczne argumenty i bardzo rzeczowe, ale również empatyczne podejście. 

M.B.: Czyli na spokojnie, oddolnie tłumaczyć. Nic na siłę, tak?

Maciej: Dokładnie tak. Ewentualnie tłumaczyć również rodzicom, nauczycielom, którzy to tępią, żeby nie zwalczali tych naturalnych skłonności u swoich dzieci. Jeżeli nie będziemy tępić tych naturalnych skłonności językowych u dzieci, dla których –jak pokazują również badania – feminatywy są rzeczą absolutnie normalną, to feminatywy ponownie ugruntują swą pozycję w języku zdecydowanie szybciej. A dzieci podążają za logiką języka. Pięcioletniej dziewczynce trudno jest zrozumieć, dlaczego ona na poziomie gramatycznym musi się stać mężczyzną, żeby wykonywać jakiś zawód. Mam naprawdę cały folder z wiadomościami od moich obserwatorów i obserwatorek, którzy przysyłają mi historie o tym, jak dziecko poprawia rodzica, który na przykład nazwał kobietę w samochodzie kierowcą nie kierowczynią..

M.B.: Zastanawia mnie, skoro to jest tak bardzo intuicyjne dla dzieci, które najpierw uczą się mówić, a potem uczą się mówić poprawnie, a podświadomie te formy przyjmują, to jak to się stało, że potem te dzieci wyrastają na dorosłych, którzy nie potrafią zdzierżyć feminatywów?

M.M.: Jak to się dzieje? Otóż potem idziemy do szkoły, która niestety czasem ciągle idzie trybem nauczania głęboko zakorzenionym w socjalizmie.

W szkole widzimy, że nie ma prawniczki, ewentualnie jest pani prawnik.

Uczy się również o tym, że rodzaj męski i męskoosobowy są generyczne, bo tak się umówiliśmy. Badania pokazują jednak, że ta generyczność nie do końca działa. Oczywiście nie mówię, że twierdzenie, że  rodzaje męski i męskoosobowy są generyczne jest niepoprawne. Są, ale nie oddają rzeczywistego stanu rzeczy.

M.B.: Nie mogę przeżyć tego, że poloniści, ale też polonistki zwalczają feminatywy. Tak nawiasem mówiąc, komunizm w Polsce i te tematy, to jest absolutnie mój konik, jeżeli chodzi o historię, jestem absolutnie przerażona, jak dużo jeszcze spuścizny pokomunistycznej mamy w sobie jako społeczeństwo, tak uogólniając. Nie chodzi tylko o uprzedzenia, stereotypy, ale jak widzimy nawet o język. To przerażające i zastanawiam się, ile jeszcze potrwa pozbycie się tych naleciałości. 

M.M.: U nas jest i tak odrobinę lepiej niż u naszych wschodnich sąsiadów. Nie mówię o Białorusi, bo to jest w ogóle inny klimat, ale o Ukraińcach czy Gruzinach. Mentalność w kontekście pracy, czy robienia interesów, a raczej do robienia przekrętów przy interesach, korupcji itp.

 M.B.: A propos tego, jak długo będziemy wychodzić z takiego intelektualnego komunizmu chyba też w końcu sporządze jakiś tekst, wracając jednak do feminatywów. 

Mam cytat Jacka Dehnela. 

„(Feminatywy) przeszkadzają tam, gdzie mężczyzn kobieta kole w oczko, na pozycjach władzy. Feminatywy nie przeszkadzają w »sprzątaczce« i »służącej«, gdzie są rzekomo normalniejsze”

Czy Twoim zdaniem, to jest istota sprawy, że męskie ego potrzebuje, żeby nawet jeżeli kobieta jest na jakimś wysokim stanowisku, żeby to stanowisko było w formie męskiej? 

M.M.:  Nie jestem ekspertem od męskiego ego. Mam męskie ego, ale to nie czyni ze mnie eksperta. Faktycznie istnieje korelacja tutaj między prestiżem a rodzajem danego zawodu. Zauważ, że wiele kobiet w tym momencie uważa, że feminatywy sprawiają, że są mniej poważne. By poczuć się lepiej, na poziomie gramatycznym stają się mężczyznami. Dlaczego męskość miałaby być lepsza od kobiecości? Nie mam zielonego pojęcia. 

Ale w ogóle ostatnio słyszałem od znajomej pisarki taką dość kuriozalną historię, jak to w trakcie jej wizyty u fryzjerki wypłynął temat feminatywów. I fryzjerka powiedziała, że ona nie jest fryzjerką, gdyż fryzjerką może być pani Grażynka, która strzyże na osiedlu, a ona układa włosy ludziom do telewizji. Ona jest poważnym fryzjerem. 

Jeżeli kobiety muszą zmieniać rodzaj gramatyczny, żeby być poważnymi, to też pokazuje jak mocno zakorzeniony jest w nas patriarchat. Mam też taką roboczą teorię, którą się z tobą podzielę choć nie mam na to żadnych danych. Bardzo nie lubię mówić  rzeczy, które nie są oparte na twardej nauce, ale w tej materii robię wyjątek, bo  jestem do tej teorii bardzo przywiązany. Myślę mianowicie, że istnieje jakaś korelacja pomiędzy luką płacową, a dysproporcją w rodzaju gramatycznym. Przecież istnieje korelacja na poziomie logicznym, prawda? Jeśli kobieta jest prezeską, to po prostu jest prezeską. Jeżeli jest prezesem, to na poziomie gramatycznym udaje mężczyznę, żeby pokazać, że jest poważniejsza. Czy płacimy komuś, kto odgrywa rolę innej osoby tyle samo, co oryginałowi? Niekoniecznie. To znaczy, jeżeli chcemy, żeby na imprezie się pojawił Brad Pitt, to prawdopodobnie musimy wyskoczyć z 10 milionów dolarów.  A jakiegoś sobowtóra Brada Pitta na pewno w Polsce znajdziemy za tysiąc. Na poziomie gramatycznym, na poziomie prestiżu, prezeska w niczym nie jest gorsza od prezesa. Pytanie, po co udawać? Ano dlatego, że tak zakorzenione w nas poczucie, że prezeska jest gorsza, pomimo że nie ma ku temu żadnych powodów. Ale wyraźnie podkreślam, że akurat to jest tylko moim wydajemisizmem. Na to nie mam żadnych danych. 

Z tym, co Jacek Dehnel napisał o prestiżu,się absolutnie zgadzam. Dodałbym jedynie, że nie chodzi tylko o zawody prestiżowe, ale również o te, które po prostu są zdominowane przez mężczyzn, gdzie pojawienie się kobiety powoduje u mężczyzn dysonans, burzy status quo. Wszyscy znamy te paskudne, wujowe dowcipy o tym, że feminizm kończy się tam, gdzie trzeba wnieść lodówkę na trzecie piętro. W kontekście tych  zawodów, które się wiążą z siłą fizyczną, również wiele osób ma problem z feminatywami. 

M.B.: Sama długo miałam przeświadczenie, że jeżeli mówię o sobie prezeska stowarzyszenia, to brzmi to zabawnie. Całe szczęście się tego wyzbyłam, kiedy Ty stałeś się osobą świadomą, jeżeli chodzi o feminatywy? 

M.M.:  Tak jak mówiliśmy, dzieci podążają za logiką języka, więc prawdopodobnie jako dziecko też korzystałem z feminatywów, a potem również zostałem popsuty i i przez długi czas używałem tylko tych, z których korzystają wszyscy: sprzątaczka, pielęgniarka, sekretarka. W pewnym wieku zacząłem być bardziej świadomy językowo i wyczulony na jego melodię. Na studiach, w trakcie kolejnego przebijania się przez dzieła romantyków, pozytywistów i tak dalej trafiałem na stare wydania. I tam natrafiałem na naprawdę sporo feminatywów, z którymi nie byłem osłuchany , ale nie budziły one mojego wielkiego zainteresowania. Po czym, gdy po raz któryś rozgorzał spór o formy żeńskie, trafiłem na komentarze, że „to jest jakaś nowomowa, wymysł współczesnych feministek”. Coś mnie tknęło, coś mi tu nie grało. Jako pierwsza do głowy przyszła mi chyba  „zbójczyni”   z Mickiewicza. Z dzisiejszej perspektywy słowo dziwne, prawda?. Gdybyśmy teraz napisali w nagłówku „zbójczyni” ,  to od razu 2137 tysięcy osób zleciałoby się, by utyskiwać na „nowomodne niszczenie języka feminizmami. . No i kiedy uświadomiłem sobie, że w trakcie lektury starszych książek na feminatywy trafiałem dość często, to zacząłem szukać, grzebać w słownikach, starodrukach i przebijać się przez teksty językoznawcze dotyczące rodzaju w polszczyźnie.. 

M.B.: Cieszy mnie to, że teraz, kiedy powstają nowe zawody, nikogo nie dziwi “social media menadżerka”, ale wciąż inne pozostają problematyczne, jak np coach.

M.M.: W języku angielskim właściwie nie mamy rodzaju, występują jakieś szczątkowe formy Język angielski jest językiem niefleksyjnym, a arodzajowość osiągnął na długo przed Szekspirem, z kolei nasz język jest językiem fleksyjnym. Dlatego stosowanie zasad dotyczących rodzaju języka angielskiego na polskim gruncie  jest jak próba zastosowania zasad do gry w siatkówkę w trakcie rozgrywki w bilarda. To po prostu nie działa. DLatego, jeśli trzymamy się angielskich nazw, nie musimy wcale sięgać po feminatywy. Jeżeli jednak przekładamy je na polski grunt, zaczynamy na przykład deklinować i mówić, że on jest social menadżerem, to naturalnym będzie również powiedzenie, że ona jest social menadżerką właśnie. 

M.B.: Tak na zakończenie  jeżeli chodzi o takie najbardziej kontrowersyjne feminatywy, które wywołują największe sprzężenie zwojów mózgowych u przeciętnego odbiorcy, to jakie to są? Natknęłam się ostatnio na post, ofertę pracy, w którego treści wystąpiła drukarka, oburzenie w komentarzach sięgnęło zenitu, bo drukarka to jest HP, ewentualnie inny Epson, a absolutnie nie zawód.

M.M.: Drukarka w języku polskim oznaczała kobietę parającą się drukiem na długo przed tym, jak wymyślono drukarki. Znajdziemy to chociażby w słowniku warszawskim, który został stworzony 100 lat temu. Idąc tym tokiem rozumowania, model to może być samolotu, korektor to jest taki kosmetyk i tak można mnożyć i mnożyć. Homonimia nie jest w języku polskim niczym dziwnym. Słowa mogą mieć więcej niż jedno znaczenie. Nie mylą nam się, bo osadzamy je w kontekście. 

Odpowiadając na pytanie wydaje mi się, że dalej największy sprzeciw będą wzbudzać te formy, które wiążą się z prestiżem, zawodami zdominowanymi przez mężczyzn. Ale mam nadzieję, że już niedługo. 

1https://pl.wikipedia.org/wiki/Feminatyw

Maria Boyke
Maria Boyke

Interesuję się wszystkim po trochu i niczym na poważnie. Zdobywam doświadczenie gdzie tylko się da i jestem nastawiona na ciągły rozwój. Piję dużo kawy i czytam horrory. Egzaltuję się filozofią (zwłaszcza pozytywistyczną) oraz historią współczesną.

Artykuły: 8