Chińska demografia – Czy Chiny naprawdę wymierają?

Czas czytania: 4 minuty Chiny od niepamiętnych czasów wiodły prym jeśli chodzi o liczbę ludności na świecie, ale czy słyszeliście o polityce jednego dziecka? W jaki sposób wpłynęła ona na chińską demografię?
Czas czytania: 4 minuty

Ostatnio coraz częściej możemy ujrzeć narrację jakoby Chiny, kolokwialnie mówiąc, wymierały a ich liczba ludności zmniejszała się w dramatycznym tempie. Niezaprzeczalnym jest twierdzenie iż Chińczycy mają problem z demografią, a ich przyrost naturalny jest stale ujemny. Prawdopodobnie CHIŃCZYKÓW UBĘDZIE O 600 MILIONÓW DO 2050 ROKU.

Jednak po kolei, zacznijmy od początku…

Chiny, od niepamiętnych czasów wiodły prym, jeśli chodzi o liczbę ludności na świecie. Ich odwiecznym rywalem w tej dyscyplinie są Indie, które nie raz wyprzedzały liczebnie Państwo Środka. Jednak od 200 lat, to Chiny wiodą prym w tym zakresie i…. No właśnie, zapowiada się, że tendencja ta zostanie odwrócona. Podczas gdy Indie stale rosną, a wielodzietność jest tam w pewien sposób wymogiem religijnym, tak Chiny od prawie 40 lat pogrążają się w stagnacji. Powodów jest oczywiście bardzo wiele, ale najważniejszym z nich jest niewątpliwie POLITYKA JEDNEGO DZIECKA.

1

Polityka jednego dziecka, była polityką realizowaną przez władze chińskie mniej więcej od objęcia rządów przez Deng Xiaopinga. Władze CHRL zdecydowały się na ten krok niebezpodstawnie. W tamtym okresie Chiny znalazły się w trudnej sytuacji ekonomicznej i w biedzie żyło prawie 800 milionów ludzi. Jednak nadal były w nieco lepszej sytuacji, niż za rządów Mao. W całym tym chaosie i biedzie sprawy nie ułatwiała tradycja i kultura chińska, wzorowana na konfucjańskiej, która mówiła iż posiadanie jak największej liczby dzieci jest prawdziwym szczęściem dla rodziców i drogą do spokoju ducha.

Władze postanowiły – Każda rodzina, czy to wiejska czy miejska, ma zakaz posiadania większej ilości dzieci niż jedno.

Za złamanie tego przepisu groziły surowe kary pieniężne, a nawet aresztowanie. Oczywiście urzędnicy partyjni nagminnie go obchodzili i posiadali nieraz nawet trójkę dzieci, a na całym tym horrorze ucierpieli najbardziej pospolici chłopi i robotnicy. My, na zachodzie, nie mówimy za dużo o polityce jednego dziecka. Wiemy, że coś takiego było, ale raczej wzbudza to u nas pozytywne skojarzenia, niż jakieś negatywne emocje bo w końcu “dzięki temu Chiny słabną”. Tymczasem w mojej ocenie była to jedna z najbardziej MAKABRYCZNYCH zbrodni reżimu komunistycznego w CHRL. Ci wszyscy biedni rolnicy kiedy dowiedzieli się, że nie mogą już zgodnie z tradycją i pewnym “przedsiębiorczym zmysłem” (dzieci to w końcu inwestycja) posiadać wielkich rodzin, a tylko jedno dziecko, zaczęli kombinować. Jak jednak kombinować kiedy na wsi antykoncepcja nie istniała, podobnie jak aborcja? Jeden z reporterów zachodniej prasy opowiadał, iż w jednej z wiosek w prowincji Syczuan postanowił, zajrzeć do studni, z której wydobywał się okropny fetor. Wewnątrz niej znajdowały się ciała dziesiątek noworodków płci żeńskiej, wrzuconych tam przez rodziców (bo lepiej mieć syna, niż córkę, która nie pomoże w gospodarstwie i nie odziedziczy majątku). Właśnie PJD jest powodem, dla którego struktura płci w Chinach jest tak strasznie przechylona w stronę większej liczby mężczyzn niż kobiet.

Na 114 facetów przypada 100 kobiet co jest strasznym wynikiem, który nie pozwala wielu młodym Chińczykom znaleźć partnerki.

Od 1980 roku do teraz, chiński współczynnik urodzeń zmniejszył się diametralnie. W Chinach przypada 1.4 dziecka na jedną parę, w porównaniu do ponad 5 w 1949 roku. To katastrofa demograficzna, która sprawia że największy atut Chin, jakim jest ich liczebność… Przemija. I tutaj moglibyśmy się rozwodzić na temat tego, jakie straszne demografia ma skutki na gospodarkę chińską i dlaczego CHRL może nie dotrwać do 2050 roku. Oczywiście, taka możliwość jak najbardziej istnieje…

Jednak moim zdaniem realny jest zupełnie inny scenariusz. Jaki?

Chińczycy po wprowadzeniu PJD, nie myśleli by od razu stosować się do obostrzeń. Jak to ludzie – jeśli czegoś nie chcieli to tego nie robili. Władza jednak prośbą i groźbą wymusiła na obywatelach posłuszeństwo i zbudowała nową mentalność, opartą na trzyosobowych rodzinach. Skoro, więc władzy udało się zmusić ludzi do zaprzestania zakładania większych rodzin, to kto twierdzi, że nie można ich zmusić do powrotu do rodzin wielodzietnych? Przypominam, że nie mówimy tu o demokratycznym kraju. Mówimy o CHRL – wschodzącym totalitaryzmie…

Zostawiam was z tymi przemyśleniami na wieczór.

Jan Anyszewski
Jan Anyszewski
Artykuły: 5