Między pudrem a prawdą – co naprawdę ukrywa M. Faktor?

Czas czytania: 5 minuty„M. Faktor. Narodziny Piękna” to opowieść o tym, jak powstają narracje, które później kształtują całe pokolenia.

Czas czytania: 5 minuty

„M. Faktor. Narodziny Piękna” w reżyserii Agaty Biziuk to spektakl, który od samego początku wciąga i nie puszcza, choć nie prowadzi widza za rękę. To opowieść osnuta wokół postaci Maxa Faktora, słynnego twórcy kosmetycznego imperium, ale tak naprawdę dużo więcej niż tylko biografia. To historia o narodzinach mitu piękna, o jego mechanizmach, ofiarach i tych, którzy zbudowali na nim światowe imperia. Historia osobista i zbiorowa zarazem. Narracja spektaklu nie trzyma się sztywno chronologii, a forma często łamie tradycyjne ramy teatralne – i właśnie w tym tkwi jego siła. Biziuk tworzy język sceniczny, który potrafi być jednocześnie emocjonalny i analityczny, wzruszający, śmieszny i bolesny. Trzeba być czujnym, bo spektakl pędzi – czasem jak rozpędzona maszyna – a widz musi za nią nadążyć. Jeśli tylko ma w sobie gotowość, żeby „biec” razem z opowieścią, dostaje za to coś więcej niż zwykłą teatralną historię. Dostaje refleksję, która zostaje w głowie na długo.

Ogromne wrażenie zrobił na mnie sposób, w jaki zespół aktorski prowadzi ten spektakl. To nie jest teatr, w którym można się ukryć za postacią – tu każdy aktor i każda aktorka są intensywnie obecni, a kontakt z publicznością wyraźnie wykracza poza tradycyjne ramy przedstawienia. Momentami pojawia się bezpośredni dialog, czasem aktorzy po prostu wychodzą w stronę widowni, zmieniając perspektywę, dynamikę, poziom zaangażowania. Ten ruch w stronę widza nie jest tylko formalnym chwytem, ale staje się formą odpowiedzialności – jakby spektakl mówił: „To dotyczy też ciebie. Nie jesteś tylko obserwatorem.” Dzięki temu teatr przestaje być bezpiecznym miejscem konsumpcji treści, a zaczyna działać jak żywy organizm – nieprzewidywalny, nieco niepokojący, ale prawdziwy.

Temat piękna, makijażu, masek i tożsamości zostaje tu potraktowany z pełną świadomością społecznego i historycznego kontekstu. Nie chodzi tylko o estetykę, lecz o głęboko zakorzenione wzorce i oczekiwania, które przez dekady narastały wokół kobiecego (i nie tylko) ciała. Spektakl pokazuje, jak wielką rolę odegrały w tym media, kino, reklama – wszystko to, co miało „upiększać”, a często po prostu ujarzmiało. Co ważne, przedstawienie nie moralizuje i nie zamyka tematów w jednoznacznych ocenach. Zamiast tego zadaje pytania i zostawia miejsce na niepokój. Kim jest kobieta w świecie Maxa Faktora – klientką, twarzą kampanii, produktem? A kim jest on sam – wizjonerem, manipulatorem, ofiarą systemu czy jego ojcem?

Pod względem formalnym spektakl imponuje spójnością estetyczną, mimo swojej złożonej, niejednolitej struktury. Scenografia, kostiumy, światło i multimedia nie konkurują ze sobą, ale wzajemnie się uzupełniają. Wizualnie jest to świadome budowanie znaczeń poprzez środki wyrazu. Dużo tu pracy z detalem, symbolem, skrótem – trzeba patrzeć uważnie, bo wiele dzieje się pod powierzchnią.

Muszę jednak przyznać, że długość spektaklu była dla mnie momentami wyzwaniem. Druga część, choć bogata w treść i emocje, mogłaby być bardziej skondensowana. W pewnym momencie odczuwa się lekki przesyt – nie tyle tematyką, co intensywnością formy. To nie znaczy, że spektakl traci na wartości – przeciwnie, jego siła tkwi właśnie w tej nadmiarowości – ale być może krótsza forma pozwoliłaby jeszcze lepiej wybrzmieć niektórym scenom. Mimo to uważam, że było warto. Dla tego, co spektakl pokazuje i jak to robi. Dla odwagi w opowiadaniu trudnych historii i nieoczywistych relacji między przeszłością a teraźniejszością. Dla zespołu, który nie tylko gra, ale po prostu jest – w pełni obecny, skupiony, autentyczny.

„M. Faktor. Narodziny Piękna” to opowieść o tym, jak powstają narracje, które później kształtują całe pokolenia. To też pytanie o to, ile w naszym współczesnym obrazie siebie jest jeszcze wolności, a ile już tylko powielania wzorców. To spektakl o historii, która nie jest zamkniętym rozdziałem, lecz żywym procesem. Świetnie wyreżyserowany, konsekwentnie zagrany, poruszający i potrzebny. I choć czasem trudno się w nim odnaleźć – warto próbować. Bo kto umie patrzeć i słuchać, ten zrozumie więcej niż tylko historię jednego człowieka.

Głos Pokolenia
Głos Pokolenia

Głos Pokolenia to Stowarzyszenie zrzeszające młodych ludzi z całego kraju, którym przyświecają wspólne cele, takie jak edukacja młodzieży z zakresu budowania społeczeństwa obywatelskiego.
Jeżeli chcesz nam pomóc napisz do nas!

Artykuły: 70