Patrycja Wolak – Od kiedy interesowałeś się polityką?
Adam Szłapka – Od kiedy pamiętam… naprawdę. Rok 1989 pamiętam jak przez mgłę, ale wyborami prezydenckimi w 1990 roku interesowałem się już świadomie. W rozmowach dorosłych słyszałem kto był za Wałęsą, kto za Mazowieckim.
W 1993 do Kościana, mojego rodzinnego miasta, przyjechał Tadeusz Mazowiecki. Uparłem się, żeby uczestniczyć w tym. Kolejny etap to rok 1997, kiedy byłem trochę zaangażowany w noszenie ulotek. Gdy tylko poszedłem na studia, to włączyłem się w działalność Młodego Centrum, młodzieżówki Unii Wolności. Założyłem wtedy koło w Kościanie, działałem w kole w Poznaniu, wcześniej w samorządzie szkolnym, w gazetce szkolnej.
P. W– Jako członek młodzieżówki często spotykam się z negatywnym odbiorem partii młodzieżowych. Wielu ludzi uważa, że jest to najmniej chlubna cześć partii politycznej. Co sądzisz o tym stwierdzeniu, jako były członek oraz szef partii polityczne, która posiada własną młodzieżówkę.
A. Sz– Oczywiście nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo to zawsze zależy od ludzi. Dołączyłem do Młodego Centrum w 2004 roku, kiedy Unia Wolności miała 2% czy 1,5% poparcia. Nie było tam szans na żadne profity, to była tylko kwestia ideowej działalności. Spotkałem tam ludzi, którzy myśleli w ten sam sposób. Robiliśmy tam dużo fajnych rzeczy i nikt z nas niczego nie oczekiwał w zamian. Za to budowaliśmy poczucie wspólnoty, które jest bardzo ważne. Dzięki zaangażowaniu w Młode Centrum zrobiłem kilka projektów dla młodych liderów białoruskich, zaangażowałem się potem w powstanie nowej organizacji pozarządowej Projekt: Polska, która powstała na bazie młodzieżówki. Koordynowałem inicjatywę ,,Razem 89”. Bardzo dużo działałem w sektorze pozarządowym. Wydaje mi się, że jeżeli ktoś chce zrobić coś dobrego dla otoczenia, a interesuje go polityka oraz zmienianie rzeczywistości, to działanie w organizacji młodzieżowej jest absolutnie fajną i cenną rzeczą. Organizacja spotkań czy prowadzenie dyskusji – to są niezwykłe doświadczenia, które potem wykorzystuje się na studiach, a później w pracy zawodowej. Gdy się jest licealistą i się jest w młodzieżówce, dyskutuje się na różne tematy i rozwija horyzonty. Człowiek uczy się argumentować, szanować zdanie innych, spierać. Jest to unikalne doświadczenie. Jest nawet taka teoria w mikrosocjologii, że osoby które angażują się w działania grup czy organizacji, radzą sobie lepiej w życiu.
P. W– Zgadzam się, gdy obserwuje niektórych moich rówieśników, którzy nie maja styczności z jakąkolwiek działalnością dostrzegam dużą różnice między nimi, a osobami w podobnym wieku udzielającymi się społecznie oraz politycznie.
A. Sz– Jest to dobre doświadczenie i takie doświadczenie się w życiu przydaje, tak jak podróże. Podróże kształcą, warto jeździć, tak samo warto działać.
P. W– Jaka idea przyświecała Ci gdy zacząłeś się angażować i tworzyć większe projekty?
A. Sz– Zawsze pasjonowało mnie zmienianie rzeczywistości. Bardzo interesowała mnie transformacja w Polsce. Uważam, że był to niesamowicie ciekawy czas. Bardzo dużymi autorytetami byli dla mnie Tadeusz Mazowiecki, Jacek Kuroń i Bronisław Geremek. Nie tylko ze względu na ich wizje i działalność polityczną, ale też ze względu na postawę, w czasach opozycji i pierwszych latach demokracji. Ich postawa była dla mnie zawsze jak drogowskaz.
Potem, w różnego rodzaju projektach, które organizowaliśmy, także chodziło o to, aby zrobić coś dobrego. Np. podczas spotkania Pokolenia Solidarności, na które w 2010 przyjechało do Polski 300 osób z całej Europy, a my dzieliliśmy się całym naszym doświadczeniem, budowaliśmy politykę pamięci, dumy z tej zmiany oraz dziedzictwa Solidarności.
P. W– Zawsze lubiłam historie w których człowiek działał już od młodości, a później stał się prawdziwym politykiem i właściwie spełnił swoje marzenie. Oczywiście nie wiem czy bycie politykiem było twoim marzeniem.
A. Sz– Walczę z pejoratywnym brzmieniem słowa ,,polityka”. Uważam, że polityka jest najwyższym stadium zaangażowania społecznego i jest absolutnie chwalebna. Złem jest politykierstwo, partyjniactwo czy dążenie do władzy dla samej władzy. Uważam, że z tym należy walczyć. Natomiast na przykład harcerstwo, jest to także organizacja w jakimś znaczeniu politycznym. To znaczy polityką harcerstwa jest kształtowanie młodzieży w jakimś duchu poprzez odpowiednie organizowanie czasu wolnego. Jest to super, rozwija. Dalej, na przykład Fundacja Schumana, która zajmuje się rozszerzaniem wiedzy i edukacji na temat integracji europejskiej, roli Unii Europejskiej czy przybliżaniem wartości europejskich. Super działalność i mądrze prowadzona polityka, to jest coś absolutnie dobrego. Jest pewien wyższy etap, czyli działania już w czystej polityce, gdzie dąży się do realizacji swojego programu, jest to cel. Środkiem realizacji tego programu jest zdobycie i utrzymanie władzy. Temu służy działalność w partiach politycznych.
P. W– Przez partyjniactwo polityka jest negatywnie odbierana w przestrzeni publicznej.
A. Sz– W partiach politycznych i w polityce dorosłej, zawodowej czy klasycznej, najbardziej widać te wszystkie mechanizmy, które mają miejsce w każdej praktycznie organizacji. To znaczy, jeżeli jest jakieś stowarzyszenie lokalne, które działa na przykład na rzecz Nowej Huty w Krakowie, to na jakimś etapie to stowarzyszenie może się podzielić. Na przykład stowarzyszenie będzie walczyć o wyremontowanie drogi lub remont boiska. Będą się ścierać różne wizje i prezentowane będą odmienne priorytety. Różni ludzi będą chcieli przeforsować swoje programy i będą walczyć o przewodnictwo. To są normalne procesy, które się wszędzie odbywają. W partiach są one często bardzo widoczne i spektakularne, więc czasem budzą negatywne skojarzenia. Natomiast najgorzej jest, gdy te procesy stają się istotą istnienia partii, a wartości i program odchodzą na dalszy plan. Jeżeli celem jest tylko zdobycie i utrzymanie władzy, to wtedy mamy problem. Chciałem unikać odniesień do krajowych podziałów politycznych, ale podam tu przykład z Sejmu wzięty. Polityka zagraniczna powinna być jednym z filarów działania rządu. Ale Jarosław Kaczyński traktuje ją instrumentalnie. Dla niego to tylko środek prowadzenia krajowej walki wyborczej. Tak się niszczy politykę.
P. W – Jesteśmy świeżo po wyborach prezydenckich, jak z pozycji polityka oceniasz tak silną polaryzację polskiego narodu?
A. Sz– Nie jest to nic nowego. Faktycznie badania mówią, że polskie społeczeństwo jest w Europie jednym z najbardziej spolaryzowanych społeczeństw, porównywalnie pewnie do Wielkiej Brytanii. Trochę bardziej jest pewnie spolaryzowane społeczeństwo Stanów Zjednoczonych. Jest to oczywiście problem. Myślę, że przyczyną tego jest system polityczny, jaki obecnie mamy w Polsce, który doprowadził do powstania dwóch bloków. Te bloki oczywiście były, ale system D’Honda, model finansowania partii politycznych, wyjątkowo utrudniony dostęp do rynku politycznego dla nowych podmiotów doprowadziły do tego, że są dwa obozy. Pamiętam dobrze 1995 rok i wybory Kwaśniewski – Wałęsa. Społeczeństwo też było podzielone, ale nie aż tak jak teraz. Z historii polski pamiętamy również takie podziały, np. przed wojną podział był również bardzo głęboki. Natomiast wydaje mi się, że z tym da się wygrać reformą systemu wyborczego.
P. W – Obecnie społeczeństwo jest podzielone, ale na dodatek obie strony są względem siebie agresywne.
A. SZ– To jest bardzo poważny zarzut dla klasy politycznej. Ta agresja wywołuje także ogromne emocje wśród wyborców i to jest zatrważające.
P. W – Wyborcy którzy obserwują to jak politycy wchodzą ze sobą w konflikt, odbierają to tak jakby musieli również wejść w konflikt z wyborcami innej partii.
A. Sz– Tak, a często jest tak, że to co się dzieje w programach telewizyjnych jest często dużo bardziej widowiskowe niż rzeczywistość poza studiem.
P. W – Wybierając się na wywiad z tobą usłyszałam od osoby, która jest wyborcą drugiej strony sceny politycznej opinię, iż jesteś agresywną osobą.
A.Sz– Zupełnie się z tym nie zgadzam.
P. W– Taka opinia ukształtowała się u tej osoby na podstawie wywiadów telewizyjnych tylko z jednej stacji telewizyjnej. Pokazuje to jak bardzo media są zmanipulowane.
A. Sz – Mam dobry przykład takiej manipulacji przez jedną ze stacji telewizyjnych. Na jednej z Rad Krajowych Nowoczesnej mówiłem, że teraz będzie czas na budowę naszego programu, a nie na realizacje naszych partyjnych programów. ,,To nie jest czas na realizacje programów”, wycięła telewizja publiczna. Pamiętam, że po tej Radzie Krajowej przez dwa tygodnie TVP wysyłała do Sejmu cztery ekipy telewizyjne tylko po to, aby zapytać polityków innych partii opozycyjnych, co sądzą o tym, że nie będziemy realizować programu. Byłem w dwóch spotach partii rządzącej i do teraz jeszcze ten fragment mojej wypowiedzi często chodzi w Wiadomościach, a to jest wycięte z kontekstu.
P. W – Typowa manipulacja. Teraz stricte politycznie pytanie. Nie uważasz, że Koalicja Obywatelska nie ma w dalszej perspektywie pomysłu na siebie? Jestem zwolenniczką KO, ale według mnie narracją KO jest narracją anty-PiS, a jeżeli kiedyś PiS przegra i koalicja dojdzie do władzy, to straci sens.
A. Sz – Najważniejsze jest to, aby pomysł na siebie miał każdy z członów Koalicji Obywatelskiej, czyli by Nowoczesna miała pomysł na siebie, żeby Zieloni mieli pomysł na siebie, tak samo Platforma i Inicjatywa Polska i żebyśmy razem byli w stanie zbudować takie elementy wspólnego programu, który będzie atrakcyjny. Jesteśmy teraz oczywiście po przegranych wyborach prezydenckich- było bardzo blisko – więc były bardzo duże nadzieje…
P. W– Można to nazwać Pospolitym Ruszeniem
A. Sz – Tak, a teraz jest czas żeby po prostu robić swoje. My w Nowoczesnej będziemy dalej pracować, razem z Sekretarzem Generalnym jeździmy po całej Polsce, spotkamy się z członkami partii i sympatykami, żeby promować nasze wartości. Przed nami trzy lata bardzo intensywnej pracy. W Poznaniu, w swoim okręgu, robię dużo mobilnych dyżurów, czyli bezpośrednich spotkań z ludźmi na ulicach miast i miasteczek. Staram się być aktywnym i przekonać jak najwięcej Polek i Polaków, że potrzebujemy zmiany.
P. W– To jest ważne w polityce, aby nie istnieć tylko w ławach sejmowych, tylko mieć kontakt z ludźmi.
A. Sz– Myślę, że jest to nawet najważniejsze.
P. W– Nie sądzisz, że gdyby nie ta sytuacja z 2016 roku to Nowoczesna mogłaby być obecnie liderem wśród partii opozycyjnych? Z tego co pamiętam byliśmy kiedyś nawet na pierwszym lub drugim miejscu w sondażach.
A. Sz– Jest to oczywiście i bardzo smutne, i dające nadzieje. Smutne, bo faktycznie jest tak, że my przez własne błędy mamy teraz bardzo dużo do zrobienia, żeby odbudować Nowoczesną. Była to sytuacja ze stycznia 2017 roku i kwestia pieniędzy, ale też bardzo złego głosowania w sejmie ws. projektu ,,Ratujmy Kobiety”. Pamiętamy to wszystko. To były błędy, z których trzeba wyciągnąć wnioski. Daje nadzieje, dlatego że ugrupowanie otwarte, nowoczesne, europejskie, liberalne, stawiające i na rozsądna gospodarkę, i bardzo mocno na prawa człowieka ma w Polsce bardzo dużo zwolenników.
P. W – Często spotykam się z zaskoczeniem, gdy mówię o nowoczesnej. Bardzo częstą reakcją jest pytanie ,, To ta partia jeszcze istnieje?”
A. Sz– Trzeba robić swoje, wierzyć w to co się robi i w końcu to będzie przynosiło efekty.
P. W– Uważasz, że takie inicjatywy jak Sejm Dzieci i Młodzieży lub Parlament Młodych RP mają sens?
A. Sz– Często na spotkaniach pada pytanie ,,co z młodymi?” oraz ,,jak przekonacie młodych do głosowania?”. Młodzi są różni, maja różne poglądy. Myślę, że przede wszystkim młodych trzeba słuchać. To, co teraz widzę, czyli bardzo dużą odpowiedzialność i dojrzałość w myśleniu o sprawach publicznych, to coś czego nie było wcześniej. Na przykład jeżeli chodzi o kwestie Strajków Klimatycznych czy myślenie o przyszłości, to jest coś, czego politycy mogą uczyć się od ludzi młodych. Trzeba również dawać szanse do działania, tworzyć możliwości, wymiany, wyjazdy, promować wszelkiego rodzaju aktywności, to znaczy dawać młodzieżowym radą miasta budżet, żeby zarządzali swoim pieniędzmi. Po prostu dawać szanse, a dalej młodzi sobie zawsze radzą.
P. W– Dawać szanse, ale na przykład w tym roku miałam okazje uczestniczyć w Parlamencie Młodych RP, obradowaliśmy dziesięć godzin, a obrady zakończyliśmy uchwaleniem uchwały, ale w rzeczywistości obiło się to bez echa w dorosłej polityce. Uważam, że również bez echa obchodzi się taka inicjatywa jak Sejm Dzieci i Młodzieży. Owszem młodzież przychodzi i ,,bawi” się w politykę, ale finalnie nikt się tym głębiej nie zainteresuje. Myślę że jest to jakaś forma ignorancji ze strony dorosłych polityków względem młodzieży.
A. Sz– Trochę tak, ale wydaje mi się też, że, aby wygrać, z tą ignorancja trzeba walczyć. Ja zachęcam wszystkie osoby młode do tego, żeby walczyć o swoje i głośno o tym mówić.
P. W – Myślę, że możesz być inspiracją dla młodych polityków. Zaczynałeś właściwie jak wielu z nas, od organizacji młodzieżowych i młodzieżówek. Masz jakieś trzy złote rady dla młodych polityków?
A. Sz – Dużo robić, działać, wierzyć w to, co się robi i nie wierzyć w drogę na skróty. Często jest tak, że ktoś mówi ,,Okey, zobacz. To co ty robisz, nie ma sensu, u nas jest lepiej i szybciej uzyskasz jakieś korzyści, dołącz do nas”, to nie działa. Uważam że droga na skróty zawsze prowadzi na manowce. Najlepiej działać, wierzyć i iść po swojemu.