Do 22 grudnia 2020 roku rządzącej koalicji nie udało się niestety przegłosować ustawy budżetowej na rok 2021. W związku z tym, zgodnie z prawem, automatycznie zarządzono następne wybory, których termin wyznaczono na 23 marca 2021 roku. Rozpisanie kolejnych wyborów odbyło się w atmosferze sporów pomiędzy będącymi w koalicji Likudem Binjamina Netanjahu i Niebiesko-Białymi Beniego Ganca.
Przybliżmy sobie jednak sam proces przebiegu wyborów. Otóż, 120 deputowanych do Knesetu jest wybieranych w ordynacji proporcjonalnej z zamkniętych list w jednym ogólnokrajowym okręgu wyborczym. Próg wyborczy w wyborach wynosi 3,25%. Prawo zgłaszania list kandydatów posiadają partie lub koalicje wyborcze, które zadecydowały o starcie w wyborach. Prawo partii politycznych z 1992 roku pozwala na start każdej partii, która nie neguje Państwa Izrael jako państwa żydowskiego i demokratycznego, nie podżega do rasizmu i nie wspiera lub nie bierze udziału w działalności przeciw niemu. Lista, która przekroczy próg wyborczy otrzymuje liczbę mandatów równą jej sile wyborczej. Dochodzi do tego poprzez podział ważnych głosów oddanych na listy z wynikiem pozwalającym na przekroczenie progu, w celu ustalenia ile głosów było potrzebnych na otrzymanie jednego mandatu przez listę. Aby zwiększyć swoje szanse na zdobycie większej ilości mandatów partie mogą podpisać tzw. porozumienia o nadwyżce głosów. W myśl prawa porozumienie to zawiera się między dwoma partiami w celu podziału głosów, które nie wystarczyły na zdobycie kolejnego mandatu. Na tej zasadzie mniejsza partia przekazuje swoją nadwyżkę większej partii, z którą zawarła porozumienie. Podział głosów rozwiązuje się wtedy, dzieląc całkowitą liczbę ważnych głosów przyznanych obu listom w parach będących w porozumieniu, przez liczbę miejsc przyznanych obu listom, plus 1. Para list o najwyższym wskaźniku otrzymuje nadwyżkę miejsca.
Niestety, po raz kolejny zarówno premier Benjamin Netanjahu jak i jego przeciwnicy nie mają większości potrzebnej do utworzenia stabilnej koalicji rządowej. Czwarte wybory parlamentarne nie przyniosły rozstrzygnięcia kryzysu politycznego polegającego na braku stabilnej większości parlamentarnej i trwającego w Izraelu od końca 2018 r. Żaden z głównych bloków politycznych (pozycjonujących się za lub przeciw Netanjahu) nie zdołał uzyskać minimum 61 miejsc niezbędnych do utworzenia rządu. Do zgromadzenia większości premier Netanjahu musiałby nie tylko pozyskać Jaminę, lecz także przeciągnąć na swoją stronę jeszcze przynajmniej dwóch deputowanych opozycji, co byłoby trudne. Inną opcją mogłoby być włączenie do koalicji islamistycznej Zjednoczonej Listy Arabskiej, co z kolei jest nie do przyjęcia dla jego nacjonalistycznych koalicjantów. Ewentualny sojusz opozycji utworzony pod hasłem odsunięcia Netanjahu od władzy byłby bardzo trudny do osiągnięcia w wymiarze politycznym. Musiałoby do niego przystąpić przynajmniej osiem bardzo różniących się od siebie podmiotów; żydowskich i arabskich, prawicowych i lewicowych. Oznacza to, że choć wszystkie scenariusze pozostają w grze (rząd Netanjahu, rząd opozycji, jak również kolejne przedterminowe wybory), to utworzenie stabilnego rządu jest obecnie mało prawdopodobne.
Centralna komisja wyborcza ogłosiła, że frekwencja w głosowaniu wyniosła 67,4%, czyli najmniej spośród ostatnich sześciu wyborów.
Jednak jeżeli po tygodniach negocjacji nikomu nie uda się utworzyć większościowej koalicji, kolejne wybory odbędą się jeszcze w tym roku. Byłyby to piąte wybory w ciągu ostatnich trzech lat!
Wybory w Izraelu
Czas czytania: 3 minuty