Czym tak naprawdę są prawa człowieka?- RELIGIA PRAW CZŁOWIEKA

Czas czytania: 6 minuty Środowiska pro-choice twierdzą, że prawem człowieka jest prawo kobiety do aborcji, a środowiska pro-life uznają, że ważniejsze jest prawo płodu do życia. Czym tak naprawdę są prawa człowieka?
Czas czytania: 6 minuty

Kiedy w debacie publicznej pada argument organizacji referendum ogólnokrajowego na temat przyjęcia określonego rozwiązania w zakresie prawa aborcyjnego, to z obu stron sporu aborcyjnego pojawia się argument, że „nie można tej kwestii poddać pod referendum, ponieważ dotyczy ona praw człowieka, a nad prawami człowieka się nie głosuje”. Środowiska pro-choice twierdzą, że prawem człowieka jest prawo kobiety do aborcji, a środowiska pro-life uznają, że ważniejsze jest prawo płodu do życia. Czym tak naprawdę są prawa człowieka? Czy argument odnoszący się do praw człowieka ma w ogóle sens?

Zwolennicy dopuszczalności aborcji kreują się na bardziej oświeconych i racjonalnych od jej przeciwników, którzy pozostają – ich zdaniem – w odmętach swego rodzaju religijnej ciemnoty.

Przeciwnicy aborcji, zdaniem progresywistów, przyjmują takie a nie inne stanowisko w sprawie aborcji, bo tego chce ich Bóg, którego nikt nigdy nie widział i na którego istnienie nie mają żadnych dowodów. Owszem, ta argumentacja ma swego rodzaju uzasadnienie.

Skoro istnienie Boga jest nieudowodnione, a nawet z dowodów na jego istnienie, które niektórzy uznają za prawomocne nie wynika to, czego Bóg oczekuje od ludzi, to trudno stwierdzić z racjonalnego punktu widzenia, że stanowisko jednej z grup religijnych na temat jakiegoś sporu światopoglądowego ma charakter prawdy absolutnej (być może ma, ale jest to kwestia, której na chwilę obecną nie udowodniono, pozostaje zatem w sferze wiary). Problemem jest jednak to, że ten sam schemat myślenia dominuje u większości zwolenników dopuszczalności aborcji na żądanie. Skoro dla „nowoczesnych i wykształconych Europejczyków” argument odnośnie woli Boga nie jest już „sexi”, to wysuwają podobny argument, tylko odnoszący się do praw człowieka.

Coś ma być tak, a nie inaczej, nie dlatego, że tego chce Bóg, a dlatego, że jest to prawem człowieka.

Ale skąd wiadomo, że prawem człowieka jest akurat prawo kobiety do dokonania aborcji na życzenie? Czy da się racjonalnie udowodnić istnienie prawa człowieka o takiej treści? Według mnie nie, sądzę, że jest to kwestia wiary, tak samo jak z wiarą w wolę Boga. Koncepcja praw człowieka przyjmowana przez środowiska lewicowe, które rozumieją je jakoś coś autonomicznego w stosunku do prawa pozytywnego, stanowionego przez ludzi, jest koncepcją quasi-religijną i nawiązuje do teorii praw naturalnych, które głosił chociażby Św. Tomasz z Akwinu (tyle, że Akwinata nadawał prawom naturalnym inną treść niż przypisuje im ją lewica).

Jak można udowodnić, że prawem człowieka jest akurat prawo kobiety do aborcji, a nie prawo płodu do życia? To zależy jaką definicję przyjmiemy. Ale w jaki sposób należy przyjąć definicję człowieka? Co tutaj decyduje? Genotyp homo sapiens? Wykształcenie się układu nerwowego, a może zdolność do przeżycia poza organizmem matki czy sam fakt urodzin? Pomiędzy tymi kryteriami, ustalając definicję człowieka, nie da się dokonać racjonalnego, opartego o argumenty rodzajowe wyboru. Według mnie, jeżeli będziemy zadawać pytanie „dlaczego?” każde kryterium w końcu będzie musiało doprowadzić do odpowiedzi „bo tak”. A czemu takie „bo tak”, a nie inne „bo tak”? Bo tak ukształtowało nas środowisko czy różne sytuacje życiowe. Albo bo przyjęcie takiego a nie innego kryterium jest w naszym interesie (przykładowo kobieta, która zaszła w ciążę zdradzając swojego partnera, dokonując aborcji, żeby ten się nie dowiedział, będzie starała się racjonalizować sobie ten fakt mówiąc, że to nie jest człowiek i przyjmie kryterium np. urodzin).

Nie twierdzę, że prawa człowieka w ogóle nie istnieją.

Istnieją, ale nie jako prawda absolutna, niejako poza wolą ludzką. Istnieją w takim sensie, w jakim są zapisane w różnych traktatach. Traktatach, które czerpią swoją moc z woli sygnatariuszy i woli społeczeństw, które tych sygnatariuszy wybrały. Prawa człowieka są więc czymś w rodzaju umowy społecznej. Na chwilę obecną w konwencjach i traktatach dotyczących praw człowieka, prawo kobiety do dokonania aborcji się nie znajduje. Nie można zatem mówić, że w sensie prawnym jest to prawo człowieka. Natomiast w żadnym innym sensie, niż w postaci zapisów w traktatach prawa człowieka nie istnieją obiektywnie. Nie istnieją, bo nie ma kryterium w oparciu o które można by ustalić ich treść. Natomiast nawet jeżeli kiedykolwiek prawo do aborcji w katalogu praw człowieka np. w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka się znajdzie, to jedynie na mocy woli jej sygnatariuszy, a nie na drodze jakiegoś magicznego, prawnonaturalistycznego „hokus-pokus” głoszącego, że coś jest prawem człowieka chociaż nie zostało zapisane w prawie pozytywnym (za zasadzie „bo tak”).

Współczesne społeczeństwo nie posiada jednolitego systemu moralnego. Pod tym względem panuje pluralizm. Inną moralność ma Kowalski, a inną Nowak. Przykładowo ja jestem za kompromisem aborcyjnym, moja koleżanka może być za dopuszczalnością aborcji na żądanie, a kolega za zaostrzeniem prawa aborcyjnego.

Jak zatem można ustalić normy obowiązujące ogół, które przybiorą postać norm prawnych?

Skoro nie da się dowieść tego, że któryś z tych systemów jest prawdą absolutną (a jeżeli ktoś sądzi, że taki dowód istnieje, to chętnie go zobaczę i od razu mówię tutaj, że dowód „aborcja to prawo człowieka bo wolność” nie jest dla mnie żadnym argumentem, bo zaraz wtedy mógłbym zapytać jak racjonalnie uzasadnić wyższość wolności np. nad bezpieczeństwem czy paternalizmem – na podstawie dowodów a’la dowody naukowe, a nie wyłącznie preferencji), należy wybrać system moralny preferowany przez większość obywateli. Drogą do wyboru takiego systemu w demokratycznym społeczeństwie jest referendum.

Skoro jedni twierdzą, że aborcja to prawo człowieka, a inni, że takim prawem jest prawo płodu do życia, to jedyne co można zrobić w braku dowodów racjonalnych dla rozstrzygnięcia tego sporu to oddanie tej kwestii w ręce ludu.

Owszem, ktoś zawsze będzie niezadowolony, ale większość powinna być usatysfakcjonowana. Zwolennicy argumentu odnoszącego się do woli Boga, zagłosują zgodnie z wolą Boga, w którą wierzą. Z kolei zwolennicy „religii praw człowieka” zagłosują za aborcją, gdyż uznają ją za prawo człowieka. Osobiście sądzę, że zarówno środowiska pro-choice, jak i pro-life, przeciwne są referendum aborcyjnemu, gdyż obie te radykalne opcje mogłyby w tym referendum przegrać. Skoro lewica krzyczy, że 60 czy 70% Polaków popiera aborcję na życzenie (wysuwając te wnioski na podstawie sondażu dość wątpliwego metodologicznie, chociażby z uwagi na to, że nie uwzględniał w pytaniach opcji kompromisu), to jakim problemem byłoby przegłosować to na drodze referendum? A jednak z jakiegoś powodu są temu niechętni. Bo „prawa człowieka”.

Moim zdaniem gdyby rzeczywiście zostało w Polsce przeprowadzone referendum aborcyjne, opcją która by wygrała, mógłby być kompromis aborcyjny, którego tak nienawidzą radykałowie z obu stron barykady. Ja osobiście właśnie za takim kompromisem bym zagłosował, gdyż moim zdaniem należy połączyć ochronę prawa do życia z dozwoleniem w pewnych szczególnych, uzasadnionych przypadkach na jego legalne przerwanie i pozostawieniem wówczas decyzji do osądu moralnego danej osoby.

Ale liczę się z tym, że mogą wygrać inne opcje i moja moralność może nie okazać się moralnością, która zostanie przyjęta przez społeczeństwo jako norma powszechna.

Autor: Jan Sobuś

Głos Pokolenia
Głos Pokolenia

Głos Pokolenia to Stowarzyszenie zrzeszające młodych ludzi z całego kraju, którym przyświecają wspólne cele, takie jak edukacja młodzieży z zakresu budowania społeczeństwa obywatelskiego.
Jeżeli chcesz nam pomóc napisz do nas!

Artykuły: 42