Wybór. Czyli Polska zależy od nas.

Czas czytania: 5 minuty Zwykle z dużym dystansem podchodzę do książek pisanych przez polityków. Zazwyczaj dostaję to, czego się spodziewałem: ...
Czas czytania: 5 minuty

Zazwyczaj dostaję to, czego się spodziewałem: ich przekonania i poglądy przedstawione w taki sposób, aby przeciętny czytelnik mógł się z nimi utożsamiać. Na tym w pewnym sensie polega polityka – na przedstawianiu swojej oferty potencjalnemu wyborcy, aby uzyskać jego głos przy urnie. Jednak w przypadku tej książki jest inaczej, bo sytuacja jest zgoła inna. I ta wewnętrzna, dotycząca stanu polskiego państwa, a także ta europejska i ogólnoświatowa. Postaci Anne Applebaum i Donalda Tuska nikomu przedstawiać nie trzeba. Mało kto może się poszczycić taką wiedzą, doświadczeniem, znajomością warsztatu politycznego i kontaktami jak oni, co widać. Pomimo wydania książki w 2021 r., mam wrażenie jakby ktoś opisywał naszą codzienną rzeczywistość teraz, w 2023 roku. Nie bez powodu książka zatytułowana jest „Wybór”. Nasze życie kształtują nieustanne, codzienne wybory. I nie chodzi tylko o błahe rzeczy, ale o fundamentalne sprawy dla naszego bezpieczeństwa i przyszłości.

Źródło: “World reference atlas”

Brukselczycy atakują i nie tylko

Od wielu lat polski rząd jest skonfliktowany z Unią Europejską. Tak, polski rząd, nie Polska. Polacy są jednym z najbardziej proeuropejskich narodów. Nie trzeba być tuzem inteligencji, żeby wiedzieć, iż gdyby nie struktury Zachodu – NATO i UE – moglibyśmy być w tak dramatycznej sytuacji jak ta, w jakiej są dzisiaj Ukraina i Białoruś. I nie jest to przesadnie katastroficzna opinia. Czy w innych krajach tej części Europy: na Litwie, Łotwie lub w Estonii, które są i w UE, i w NATO, trwa aktualnie wojna lub ludzie za wyrażenie swoich poglądów politycznych i sprzeciwu wobec władzy siedzą w więzieniach? Robienie z Brukseli wroga jest nie tylko groteskowe, ale również zagraża polskiej racji stanu. Retoryka o utracie suwerenności, dyktatowi Niemiec, narzucaniu jedzenia robaków i nieustanny syndrom oblężonej twierdzy, to nie ponury żart, ani science-fiction, a przekaz ekipy rządowej. Kampania nienawiści wobec imigrantów, którzy masowo nadciągali do Europy w 2015 r. pozwoliła PiS-owi wygrać wybory parlamentarne już 2 razy. Straszenie inną religią, kulturą, rasą, w pewnych przypadkach próba dehumanizacji tych ludzi, stały się skutecznym orężem do utrzymywania władzy. Tak, to my, jedyni polscy patrioci, obronimy naszą ojczyznę przed falą imigrantów wspieranych przez Niemców, Brukselę i uzurpatorów z polskiej opozycji. Musicie tylko dać nam formalny mandat, a rozwiążemy wszystkie wasze problemy.

Budapeszt w Warszawie

Nie tylko polski rząd rozbija jedność Unii. Robi to także premier Węgier – Viktor Orban. Wykształcony, obyty w świecie, mówiący płynnie po angielsku. Dawniej liberał, o czym mało kto wie, a dzisiaj człowiek, który ma pod kontrolą większość mediów na Węgrzech. Sojusznik Putina i… Jarosława Kaczyńskiego. Kiedyś miał mu napisać na karteczce notatkę z poradami: „Jak zrobić Budapeszt w Warszawie”. Orban również straszy Węgrów wrogami narodu, podsłuchuje opozycję Pegasusem, kwestionuje większość decyzji Unii, opanował do perfekcji propagandę w mediach publicznych, przejął instytucje państwowe na własność, zniszczył praworządność, kreując się przy tym wszystkim na zbawcę narodu. Znajome, prawda?

Pomagierzy Rosji

O strategii Rosji długo opowiadać nie trzeba. Każda, nawet najmniejsza rzecz, która niszczy jedność Zachodu jest powodem do zadowolenia dla władz na Kremlu. I nie musi to być nic spektakularnego. Wystarczy odkopać dawne zwady narodowe, szczuć jednych na drugich, wzbudzać resentymenty. Czasami wystarczy niefortunny zbieg okoliczności, choć często jest to zaplanowana akcja, jak np. potwierdzona już ingerencja w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2016 r. czy referendum dotyczące wyjścia z UE Wielkiej Brytanii. Rosjanie wojny używają w ostateczności, zupełnie wystarczające są tzw. „zielone ludziki” zdolne do różnego rodzaju prowokacji a także rozbudowana siatka szpiegowska.

Posiadając taką wiedzę, jak więc nazwać postawę Polski i Węgier w tym kontekście? Jak określić to oddalanie się od wspólnoty Zachodu i proces destrukcji demokratycznych walorów państwa? Jaką odpowiedź udzielić na to zjawisko, które w konsekwencji musi doprowadzić do autoizolacji i wielkiego osamotnienia Polski na arenie międzynarodowej? Nie ma w naszej części świata innego polityczno-gospodarczego sojuszu niż Unia Europejska. I nic się nie zapowiada na to, że taki twór mógłby w najbliższym czasie powstać. I można się nie zgadzać ze wszystkimi pomysłami Brukseli. Ale od tego jest dialog i możliwość prowadzenia negocjacji, aby na końcu osiągnąć kompromis. Tylko, że do tego potrzeba sprytu, mądrości, a co najważniejsze, odrobiny dobrej woli i prawdziwego, zdrowego patriotyzmu.

Daleki Wschód nie próżnuje

Kryzys bloku państw demokratycznych trwa, a grabarzami demokracji są nie tylko autorytaryści z rodzimego podwórka, ale też… nowe technologie. Dobrze to widać na przykładzie Chin, gdzie są testowane i wykorzystywane najnowsze techniki oddziaływania na ludzkie umysły. Co prawda Chiny nie są państwem demokratycznym, ale zdecydowanie przodują pod względem propagandy sączonej swoim obywatelom. I co najgorsze, chiński model zaczyna podobać się coraz większej ilości osób. Ludzie mają pieniądze, pracę, dobre warunki życia, dostęp do najnowszych odkryć świata cyfryzacji. Są mieszkańcami jednego z dwóch najpotężniejszych graczy świata. Czego chcieć więcej? Pal sześć wolność słowa i brak cenzury. Liczy się to, że mnie stać. Dodatkowo do walki o ludzkie dusze dołączają wielkie korporacje, które niejednokrotnie mają większą siłę oddziaływania niż niektóre państwa.

Czy to koniec Starego Kontynentu?

Przed naszą cywilizację stoją zatem wielkie wyzwania. Musimy doprowadzić do tego, że życie w demokratycznym kraju nie będzie zmartwieniem, a przywilejem; Internet nie będzie służył aparatowi władzy i firmom chcącym przejąć nad nami kontrolę, a zwykłemu człowiekowi; wspólnota Zachodu będzie zjednoczona jak nigdy dotąd i inne kraje będą chciały przyjąć nasz model cywilizacyjny. Trudne, praco- i czasochłonne, ale nie niewykonalne zadanie.

Wyświechtane już powiedzenie „wolność nie jest dana raz na zawsze” nie wzięło się znikąd. Podobnie jest z demokracją. Zaniedbana usycha niczym kwiat róży, a źli ludzie wykorzystują jej kolce do kaleczenia plantatora. Różnica polega na tym, że róży nie reanimujemy, a na RKO demokracji nigdy nie jest za późno. Wszystko zależy od naszego wyboru.

Artykuł opracowany na podstawie książki „Wybór” Anne Applebaum i Donalda Tuska.

Jan Wiktorzak
Jan Wiktorzak
Artykuły: 1