Czy smutek jest nam potrzebny?

Czas czytania: 6 minuty Czy smutek jest nam potrzebny? Jeśli tak, to dlaczego i skąd się on bierze? Czy zwierzęta też mogą go odczuwać? Czy można bez niego żyć?
Czas czytania: 6 minuty

Smutek, tak jak i inne emocje, towarzyszy nam każdego dnia, dlatego też powinniśmy poszerzyć swoją wiedzę na jego temat. Dla wielu z nas świat bez smutku i innych negatywnych emocji wydawałby się być dużo lepszym miejscem do życia – zwłaszcza w dobie kreowania instagramowych ideałów. Wielu z nas ukrywa swoje złe samopoczucie bądź nie wie jak sobie z nim poradzić. Coraz częściej płacz traktujemy jak coś nieodpowiedniego lub jako oznakę słabości. Ponadto wciąż wiele osób, które wymagają pomocy psychologicznej, nie chce z niej skorzystać. Duża część z nich trafia do specjalistów, którzy nie są w stanie im pomóc. Potem te, jak i inne czynniki znajdują swoje odzwierciedlenie w statystykach – liczba samobójstw wciąż wykazuje tendencję wzrostową.

Na początku jednak chciałabym zaznaczyć, że w artykule poruszam głównie kwestie krótkotrwałego smutku, nie dystymii, depresji, ani innych zaburzeń, które wymagają odpowiedniego leczenia czy terapii. 

Neurofizjologia smutku – czyli trochę, ale tylko trochę, teorii

Na pewno każdy z nas słyszał wiele o hormonach i o neuroprzekaźnikach, które sterują naszym nastrojem. Szczególnie na niektórych etapach życia, jak np. w okresie dojrzewania, hormony mówiąc krótko – „mają nadgodziny” ;). 

Jednym z owych neuroprzekaźników jest dopamina. Gdy odczuwamy smutek, poziom dopaminy wzrasta, zaś podczas depresji – maleje. Jest to zatem bardzo żywa emocja – napędza nas do działania, sprawia, że walczymy o to, co straciliśmy. Podobnie jest z poziomem oksytocyny, nazywanej również hormonem przywiązania. Co ciekawe podobne zmiany zachodzą w mózgach psów, gdy zostają one rozdzielone z ich właścicielem. Zatem one też odczuwają smutek. Podczas tej emocji maleje również poziom serotoniny, noradrenaliny i endorfin. Podobne reakcje zachodzą u osób uzależnionych przebywających na głodzie.

Za odczuwanie smutku, podobnie jak innych emocji, odpowiada prawa półkula mózgu, wówczas zmianie ulegają również obszary aktywności mózgu. Wzmożona aktywność występuje w częściach takich jak:

zakręt obręczy (odpowiadający za pamięć emocjonalną, odczuwanie bólu, którego stymulacja wywołuje skłonność do izolacji społecznej)

wyspa (która pcha nas w stronę podejmowania wszelakich decyzji pod wpływem emocji)

niektóre regiony móżdżku (odrywające rolę w ekspresji naszych uczuć)

Podobne zmiany zachodzą w przypadku depresji, jednak są one o wiele mocniejsze.

Oprócz wyspy i zakrętu obręczy, większą aktywność wykazuje w ów czas ciało migdałowate. Odgrywa ono rolę w odczuwaniu negatywnych emocji, a ponadto aktywuje układ współczulny i przetwarza informacje w sferze relacji międzyludzkich. Zmniejsza się aktywność kory przedczołowej, która działa hamująco na spontaniczne i gwałtowne stany emocjonalne płatów skroniowych i jądra ogoniastego, będącego częścią układu nagrody. Zmianie ulegają również stężenia hormonów i neuroprzekaźników. Maleje poziom dopaminy, noradrenaliny i serotoniny.

Zatem – skąd się bierze smutek?

Smutek, podobnie jak każda emocja, powstaje według pewnego schematu. Najpierw pojawią się bodziec ze świata zewnętrznego np. przykra sytuacja, strata kogoś bliskiego. Pod ich wpływem rodzą się w nas różne myśli. Wywołują w nas konkretne emocje i wpływają na nasze zachowanie. Według teorii Plutchika są one wrodzone i powstały naturalnie na drodze ewolucji – to właśnie dzięki nim nasz gatunek przetrwał. Według Ekmana smutek, podobnie jak radość, wstręt, strach czy złość, należy do emocji podstawowych, przeżywanych przez wszystkich ludzi, a nawet i zwierzęta – jest zatem bardzo starym zjawiskiem. W przypadku większości emocji bardzo łatwo wskazać w jaki sposób przyczyniły się one do przeżycia, przykładowo strach powoduje ucieczkę przed drapieżnikami. Po co zatem był smutek?

Amerykański psycholog, wspomniany wyżej, Paul Ekman uważa, że smutek pojawia się na skutek straty, lub gdy nasze potrzeby (np. bliskości, samorealizacji, akceptacji …) nie są zaspokajane. Emocja ta powoduje spowolnienie pracy serca, rozluźnienie mięśni i wiele innych reakcji „oszczędzania energii”. Z biologicznego punktu widzenia pozwalał on ograniczyć wykorzystanie zasobów energii. Informował on otoczenie o tym, że potrzebujemy odpocząć poprzez ekspresję ciała. W ten sposób przyczynił się do przetrwania gatunku.

Jednak, po co teraz potrzebujemy smutku?

To właśnie dzięki niemu dowiadujemy się, że na czymś nam zależy i mamy ochotę o to walczyć – motywuje nas do działania. Tak jak i w czasach prehistorycznych informuje on nasze otoczenie o tym, że potrzebujemy wsparcia lub pomocy. Nie jest to bez powodu – badania potwierdzają, że długotrwały smutek powoduje dystymię, a nawet depresję. Pozwala obniżyć napięcie, np. poprzez płacz, który jest normalną reakcją fizjologiczną. Gdyby go nie było, nie bylibyśmy w stanie docenić tych radosnych chwil. Często również informuje on o tym, że powinniśmy odpocząć i przemyśleć dręczące nas sytuacje. Tak właśnie, według rad psychologów, należy postąpić. Nie wyganiać smutku, tak samo jak nikt nie odtrąca radości. Owszem, warto z kimś na ten temat porozmawiać albo zrobić coś, co poprawi nasze samopoczucie. Gdy zaakceptujemy nieprzyjemną sytuację lub pogodzimy się ze stratą, on sam przejdzie i zrobi w naszej głowie miejsce na nowe emocje i doznania. 

Czy można żyć bez smutku?

W 2004 roku Malcom Myatt dostał udaru prawej przedniej części mózgu. Lekarze nie dawali mu większej nadziei na przeżycie, lecz po 5 miesiącach pobytu w szpitalu doszedł do siebie. Oprócz paraliżu lewej ręki i problemów z pamięcią krótkotrwałą mężczyzna przestał odczuwać smutek. Zmarł w 2017 roku w wieku 72 lat, a ludzie aż do śmierci nazywali go Panem Radosnym – zawsze się uśmiechał. Stwierdził, że bez tej negatywnej emocji, żyje mu się znacznie lepiej. Czy jego przypadek świadczy o tym, iż nasze życie bez smutku byłoby lepsze? No cóż… W tej kwestii możemy tylko gdybać – wyizolowanie go na zawołanie niestety nie jest możliwe. 

Poza tym, rozpatrywanie tego niezwykle istotnego zagadnienia, przez pryzmat jednej jednostki, kłóci się z jakąkolwiek metodą naukową. To tak jakby usłyszeć od jakiegoś dziadka, że alkohol nie szkodzi, bo on pije całe życie. Z jego zdrowiem jest wszystko w porządku, więc picie nie dość, że nie szkodzi, to jeszcze jest dla nas dobre. To oczywiście błędny wniosek, co zostało już nie raz potwierdzenie w badaniach naukowych, które oczywiście nigdy nie są, nie były i nie mogą być prowadzone na jednym przypadku. Stąd właśnie w wielu dziedzinach pojawiają się sprzeczności – ktoś opowie swój przykład, a następnie wyciągnie z niego wnioski dla całej populacji. 

Podsumowanie

Płacz jest normalną reakcją na smutek, podobnie jak śmiech jest reakcją na radość. Smutek nie jest oznaką słabości, czy informacją, że coś z nami nie jest w porządku – wręcz przeciwnie. To normalna emocja, którą odczuwa każdy zdrowy człowiek, jak i zwierzę. Jego przyczyn jest naprawdę wiele i nie sposób wymienić ich wszystkich, podobnie jak w przypadku innych emocji. Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy jest on nam potrzebny, jednak naukowcy twierdzą, że najprawdopodobniej tak właśnie jest. Nawet jeśli nie, smutek z pewnością ma też swoje zalety – dzięki niemu możemy walczyć lub pogodzić się ze stratą. 

Źródła:

https://biomed.org.pl/neurofizjologia-smutku-jak-smutek-przezywa-nasz-mozg/

https://zwierciadlo.pl/psychologia/181994,1,smutek–jaka-niesie-dla-nas-informacje-dlaczego-odczuwamy-smutek.read
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/34840158/
https://neuroskoki.pl/reakcja-stresowa/
https://pieknoumyslu.com/wyspa-zrodlo-emocji-i-empatii/
Wiktoria Wodarczyk
Wiktoria Wodarczyk
Artykuły: 2