Traktat o łuskaniu cegły, czyli czy istnieje przepis na kreatywność?

Czas czytania: 7 minuty Jednym z najbardziej popularnych ćwiczeń na kreatywność jest ćwiczenie z cegłą. Proste założenie – należy sobie wyobrazić cegłę...
Czas czytania: 7 minuty

Jednym z najbardziej popularnych ćwiczeń na kreatywność jest ćwiczenie z cegłą. Proste założenie – należy sobie wyobrazić cegłę, w miarę regularną, w kolorze ciemnoczerwono-brązowym lub intensywnego pomarańczu – wedle uznania. Może być to pustak, może być glazurowana.

Następnie, mając już w umyśle taki obraz, należy wymyślić jak najwięcej zastosowań dla niego. U większości osób, jedną z pierwszych intuicji jest użycie cegły jako narzędzia do uderzania w coś, klamkę do drzwi, okno lub też drugiego człowieka – takie zastosowania są przecież obecne w naszym świecie, ze względu jednak na (słusznie obowiązujące) normy kulturowe i prawne większość ludzi nie korzysta z niej w taki sposób. Od tego momentu zastosowań pojawia się coraz więcej i więcej. Cegła może spełniać potrzeby społeczne, stać się naszą maskotką, przyjacielem, czymś na czym można wyładować agresję, czymś czemu można się wyżalić – w ten sposób korzystamy z naturalnej dla ludzi zdolności do personifikowania obiektów nieożywionych.1

Możemy również zastosować mechanizm odwrotny – poszatkować cegłę w naszym umyśle – zetrzeć ją na proszek, z którego można zrobić barwnik, pociąć ją na czerwoną kredę, utworzyć z niej jednostkę miary, wagi, objętości. Uczynić z niej balast, który obciążałby nasz balon (gdybyśmy akurat w naszym scenariuszu lecieli balonem).

Gdy po pewnym czasie wyczerpią nam się pomysły odwołujące się do zdolności personifikacji lub do analizy części składowych, stajemy przed faktycznym wyzwaniem na kreatywność. Częstotliwość wpadania na pomysły zdecydowanie spada, zaczynamy być o wiele rozważniejsi w tym, co takiego myślimy. Przeszukujemy nasze zwoje mózgowe, czy aby coś, co byłoby oczywiste, nam nie umknęło. Może wtedy przyjdą do nas jakieś idee odwołujące się do personifikacji lub analizy, które faktycznie wcześniej nam umknęły? 

Zaczynamy podróżować z cegłą po przeróżnych kontekstach, społecznych, kulturalnych, patrzymy nad nią pod kątem fizyki kwantowej, teorii analizy nut czy wykorzystania jej w kartografii. Próbujemy dopasować ją do rzeczywistości, jakbyśmy dopasowywali niesforny puzzel do niewykończonego obrazka. Możemy przy okazji wejść na poziom meta – wykorzystać ów kawałek budulca jako ćwiczenie na kreatywność (jakże oryginalnie). Możemy powiedzieć, że nasza cegła jest naszym źródłem inspiracji do napisania wiersza/nakręcenia filmu/napisania pracy naukowej dotyczącej składu cegieł z różnych miast oraz tego, co mówi to o ich historii. Możemy napisać artykuł do gazety, w którym owa cegła jest punktem wyjściowym do porozmawiania o tym, czy można nauczyć się kreatywności. Możliwości jest tak wiele! Problem w tym, że intuicyjnie coś nam mówi, że tego typu odpowiedzi na pytanie o zastosowanie cegły, są tylko pójściem na skróty – zamiast bowiem wpadać na faktycznie nowy pomysł, nadajemy jej jakieś symboliczne znaczenie, które w ogóle nie musi się do niej odnosić. W miejscu cegły może być skórka od banana, popielniczka z papierosami lub jak to miało miejsce w Society of Independent Arts w 1917 roku w Nowym Jorku – pisuar, przysłany tam przez Marcela Duchampe’a jako symbol, że „przedmioty codziennego użytku wyniosły się do godności dzieła sztuki, przez akt wyboru artysty”. Ten jakże rewolucyjny sposób patrzenia na nasz przedmiot rozpada się jednak natychmiast w momencie, gdy przestaniemy go w taki sposób traktować. Na powrót stanie się on zwykłą cegłą – skórką od banana czy popielniczką. Na marginesie można zauważyć, że dokładnie taki los spotkał duchampowiski pisuar po zakończeniu wystawy, na którą został wysłany.2

Nasza cegła dalej jednak jest nam zdolna zaoferować nieskończoną (albo przynajmniej niepoliczalną) ilość zastosowań, bardziej i mniej oryginalnych. Patrzymy więc zrezygnowani na kartkę papieru z zapisanymi pomysłami. Odchylamy się na krześle, bierzemy głęboki oddech lub wstajemy od stołu, aby poprzechadzać się po pokoju. W momencie gdy nasza uwaga odpłynie od kartki, gdy na chwilę przestaniemy myśleć o tym, że zostaliśmy przyparci do (ceglanego) muru, wtedy jak na ironię rozwiązanie zdaje nam się zmaterializować, niby edisonowska żarówka nad postacią z kreskówki. Uznajemy, że cegła mogłaby być rodzajem autopilota na żaglówce – przytrzymywałaby ona ster, a łódź płynęłaby pod tym kątem, pod jakim akurat byśmy ją ustawili.3 W psychologii ów moment nazywa się iluminacją.4 Jest to ten jak dobrze znany moment aha, tak często spotykany pod kabiną prysznicową gdy nagle wpadamy na dewastujący argument w tej jednej przegranej dyskusji sprzed tygodnia. Z wyjaśnieniem tego fenomenu pomocne mogą okazać się odkrycia w zakresie neurologii, na podstawie których sugeruje się, że cechą osób twórczych jest zdolność do wyciszania aktywności swojej kory przedczołowej. W takim przypadku bowiem istnieje największa szansa, że pojawi się w naszym umyśle inspiracja, rozwiązanie trapiącego nas problemu.5 Prowadzić to może do konkluzji, że sytuacje, w których nie musimy myśleć o niczym konkretnym, w których pozwalamy naszemu umysłowi swobodnie błądzić myślami, są tymi właśnie momentami, w których istnieje największa szansa, że doznamy olśnienia. To co faktycznie odróżniałoby osoby twórcze od przeciętnych zjadaczy chleba, to między innymi zdolność rozpoznania wartości takiej myśli.

Naturalnie odbiegliśmy od naszej cegły, mało jest w nas też dalszej chęci na szukanie dla niej zastosowań. W końcu ile można? Trzeba wiedzieć, w którym miejscu skończyć bujać w obłokach. Zwłaszcza na taki temat! Chyba nie ma bardziej bezużytecznego przedmiotu we wszechświecie… Warto jednak na koniec zastanowić się, czym tak właściwie jest cały ten proces, przez który przeszliśmy. Nie jest przecież tak, że jest to ćwiczenie na całą kreatywność. Nie rozwija ono w nas na przykład zdolności do faktycznego napisania artykułu naukowego na temat historii danego miasta z perspektywy składu biochemicznego cegieł w nim. A już na pewno nie w sposób, który byłby dla kogokolwiek zajmujący. To też byłaby przecież zdolność bezpośrednio związana z zagadnieniem twórczości. Czym zatem jest ćwiczenie z cegłą?

W psychologii proces, który ma wyćwiczyć ta i wiele innych podobnych gier nazywa się myśleniem dywergencyjnym. Mówiąc najprościej polega ono na swobodnym nieuwiązanym konwencjami społecznymi generowaniu pomysłów.6 Tutaj jednak zasadza się cały paradoks ćwiczenia z cegłą – na dłuższą metę jest to zadanie tworzące coraz większą irytację w osobach, które się go podejmują. Wymaga ona bowiem aktywacji sprzecznych ze sobą modeli myślenia. Z jednej strony wymaga swobody myślenia, błądzenia w obłokach. Z drugiej musi ono dotyczyć jednego konkretnego obiektu, w dodatku tak mało zajmującego i interesującego jak cegła. W realnym życiu zazwyczaj mamy jako taką możliwość wyboru tematu naszych rozważań. Prowadzi to jednak do sytuacji, w której gdy tylko znajdziemy wystarczające nam rozwiązanie problemu, jakiś pomysł, który wydaje nam się ciekawy i nietypowy, to nie idziemy z nim już dalej. Nie mamy przecież żadnego przymusu tworzenia.

Dlatego też twórczość wymaga pewnego rodzaju przymusu, konieczności potraktowania swojego pomysłu na serio. Umiejętności planowania, zarządzania czasem oraz zasobami. Taką zdolność nazywa się mianem myślenia konwergencyjnego.7 Polega ono na skupieniu się na krytycznym spojrzeniu na wygenerowane już idee oraz weryfikacji, czy są one przydatne, czy faktycznie rozwiązują podany problem. Im bardziej twórczej dziedziny dotyczy dany problem, tym istotniejsza staje się zdolność do myślenia w ten sposób.

Mam nadzieję, że udało mi się w tym artykule przybliżyć, jak wygląda proces twórczy wedle psychologii. Naturalnie jest to jedynie jedno z miliarda ujęć tego tematu, nie uwzględniłem w ogóle konkretnych teorii kreatywności takich jak chociażby teoria transgresywności Józefa Kozieleckiego czy teoria inwestycji Stenberga-Lubarta. Byłoby to jednak kompletnie kontrproduktywne, traciłbym przecież tym sposobem materiał na przyszłe artykuły, rozwadniając treść tego, który właśnie czytasz. Być może niebawem przybliżę te i wiele innych koncepcji bardziej.

Postaram się jednak na sam koniec odpowiedzieć na pytanie tytułowe – czy istnieje przepis na kreatywność? Oczywistą odpowiedzią jest, że takowego nie ma – kreatywność wymaga procesów całkowicie do siebie przeciwstawnych, niemożliwym jest zatem sprowadzenie jej do jednej cechy, jednego fenomenu czy nawet jednej teorii. Każde takie ujęcie będzie z natury rzeczy niekompletne, niepełne i wymagające dalszego doprecyzowania. Wydaje się to być zresztą cechą wielu zjawisk w psychologii.

O ile jednak bardzo ciężko jest kreatywność zdefiniować z natury na to, że angażuje ona procesy myślowe sprzeczne względem siebie, tak możemy zauważyć, że istnieją instytucje, które na całe szczęście potrafią sobie z ową sprzecznością poradzić. Otóż systemowi edukacji szkolnej udaje się osiągnąć rzecz zdawałoby się niemożliwą. Z jednej strony tępi on i karze za jakikolwiek przejaw myślenia o danym temacie w sposób niekonwencjonalny. Z drugiej krytyczne rozważanie tego, jakie idee są zasadne, jakie się nie bronią, również nie jest przez niego wspierane w najmniejszym stopniu. Lecz to już, jak mi się wydaje, opowieść na zupełnie inny czas.


  1. Wikipedia contributors. (2023, October 28). Pareidolia. In Wikipedia, The Free Encyclopedia. Retrieved 21:12, October 30, 2023, from https://en.wikipedia.org/w/index.php?title=Pareidolia&oldid=1182261610 ↩︎
  2. Wikipedia contributors. (2023, October 30). Fountain (Duchamp). In Wikipedia, The Free Encyclopedia. Retrieved 21:49, October 30, 2023, from https://en.wikipedia.org/w/index.php?title=Fountain_(Duchamp)&oldid=1182568777 ↩︎
  3. Z tego miejsca chciałbym przeprosić wszystkich żeglarzy, wyśmiewających nieudolność mojego pomysłu. A także tych czytelników, którzy w ogóle powątpiewają teraz w moją wiedzę na temat kreatywności, skoro prezentuję takie nieoryginalne idee. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że gdy odchyliłem się w fotelu, przeszedłem się po pokoju oraz wziąłem głęboki oddech, to akurat to mi przyszło do głowy. ↩︎
  4. Wallas, G. (1926). The art of thought (Vol. 10). Harcourt, Brace. ↩︎
  5. Carlsson, I., Wendt, P. E., & Risberg, J. (2000). On the neurobiology of creativity. Differences in frontal activity between high and low creative subjects. Neuropsychologia, 38(6), 873–885. doi:10.1016/s0028-3932(99)00128-1 ↩︎
  6. American Psychologist Associancion. Divergent Thinking. APA Dictionary of Psychology. https://dictionary.apa.org/divergent-thinking ↩︎
  7. Słownik psychologii APA. Słownik psychologii APA. Adres URL: https://dictionary.apa.org/convergent-thinking (data dostępu: 30.10.2023). ↩︎
Inbound4121290029858657164
Ignacy Krawsz-Kubica
Ignacy Krawsz-Kubica

Jestem absolwentem 21 Społecznego Liceum Ogólnokształcącego im/ Jerzego Grotowskiego. Pasjonuję się psychologią, filozofią oraz zjawiskami zachodzącymi w kulturze.

Artykuły: 4